Gdy sparszywieję znów - chwyć się cieniutkiej niteczki pewności, że minie - to minie. (Katarzyna Nosowska)

poniedziałek, 8 marca 2010

Dzień kobiet mam codziennie

Dzisiejszy dzień był w moim domu taki sam jak wczoraj i jak tydzień temu. Bo ja dzień kobiet mam zawsze. I cieszę się, że tak to wygląda. Ale to dobry moment na refleksję. Kolejki po tulipany jak kiedyś po toaletowy papier. Uśmiechy i ciasteczka. A jutro znów to samo, bo przecież dzień kobiet był wczoraj, odbębnione. Na rok z głowy. Mężczyznom się nie dziwię. Dziwię się nam kobietom, że się na to godzimy. Że nie wymagamy, by każdego dnia się z nami liczono i nas słuchano. A potem cieszymy się, że pamiętał. Przyniósł kwiata - dobry pan.
Chciałabym z okazji tego dnia życzyć wszystkim kobietom, a przede wszystkim tym, które kocham i które znaczą dla mnie tak wiele, by nigdy nie miały potrzeby obchodzić tego święta.

O ironio, ten właśnie dzień totalnie popsuła mi dziś zupełnie zdalnie reprezentantka naszej płci. Uwielbiam spędzać czas z kobietami. To twórcze, budujące i dowartościowujące doświadczenie. A ona jest tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. Jestem pewna, że przyklasnęła dziś z rozkoszy jak koledzy z pracy dorzucili do goździka parę rajstop.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz